czwartek, 9 lutego 2017

Z panią to ja nie pogadam...

- Z panią to ja nie pogadam.

Mamą jestem od dziewięciu lat i nie wiem czy przez ostatnie 9 lat jakiekolwiek zdanie słyszałam częściej niż to właśnie.  Na placach zabaw, na forach internetowych czy w kolejce do szczepienia słyszę to regularnie. Że ze mną to normalnie pogadać się nie da, wiesz, tak jak matka z matką tylko potrafi gadać. Że inna jestem i skąd ja się w ogóle urwałam. Z choinki na pewno.Słyszałam to regularnie, kiedy Zet była mała, słyszę to teraz i pewnie jeszcze długo będę słyszała. Nawet teraz, kiedy Zet jest już dużą dziewczynką, zdarza mi się dowiedzieć od innej mamy, jak to jestem oderwana od rzeczywistości. I że nic nie rozumiem. Itede.


A czego to ja nie rozumiem? Świata, proszę ja Ciebie. Świata i rządzącym się nim praw. Ostatnie co mogę o sobie powiedzieć, to to, że jestem wyluzowaną matką. Co to, to nie. Pracuję nad tym, owszem, ale wciąż za dużo we mnie spiny. Jednak nie mam i nigdy nie miałam ciśnienia związanego z tempem rozwoju moich dzieci. Obserwuję cały ten wyścig jakby odrobinę z boku i nierzadko przeraża mnie przekrzykiwanie się mam niczym przekupek na targu, co to ich dzieci nie potrafią i ojezuzmaria idź koleżanko ze swoim do lekarza, bo ma rok i jeszcze nie recytuje Słowackiego! Trochę koloryzuję, ale serio czasami tylko czekam na moment, kiedy usłyszę, że moje dziecko to ma 6 miesięcy i chodzi na japoński...

A ja nie mam ciśnienia. Każde dziecko jest inną historią, ma swoje tempo i swój własny rytm. Jest mi całkowicie obojętne, kiedy moje dziecko zacznie siadać, chodzić, pić z kubeczka, mówić. Nie zadręczam się tym, kiedy przestanie budzić się w nocy, siusiać do pampersa i jeść rączkami. Nie wymyślam dzieciom opóźnień, nie szukam w książkach, nie grzebię w necie, nie fiksuję tylko dlatego, bo córka koleżanki już chodzi, a moja nawet o tym nie myśli. Nie słucham dobrych rad. Jestem zdania, że przyspieszanie rozwoju dziecka na siłę może przynieść więcej złego niż dobrego. Sadzanie dziecka, które jeszcze nie trzyma sztywno plecków, trzymanie dziecka w chodziku, stymulowanie na siłę... Czy moje dziecko jest na to gotowe? Czy tego chce? Czy potrzebuje? Oczywiście nie mówię tutaj o skrajnych przypadkach, kiedy dziecko jest wyraźnie opóźnione w rozwoju i naprawdę potrzebuje pomocy, ale to oczywiste, prawda? Tak na marginesie, czy wiesz, że ponad połowa dzieci, które trafiają do rehabilitantów, jest całkowicie zdrowa i jedyne czego potrzebuje, to cierpliwość swoich rodziców? Powiedz czy to ma jakiekolwiek znaczenie, czy dziecko usiądzie w wieku 6 miesięcy czy dwa miesiące później? Czy zrobi Ci to jakąś różnicę, jeśli zrobi pierwszy krok po swoich pierwszych urodzinach, a nie przed? Czy to coś złego, że pierwsze "mama" usłyszysz kilka tygodni później niż Twoja koleżanka od swojego dziecka? Nie zakłócaj naturalnego rytmu swojego dziecka, bo to tak, jakby ktoś Ciebie zmuszał do przekraczania granic, których nie jesteś gotowa przekroczyć. Jak zareagujesz, kiedy pierwszego dnia na siłowni trener będzie zmuszał Cię do spędzenia na bieżni dwóch godzin, przy czym Ty wysiadasz po 15 minutach? Nie rób tego swojemu dziecku. Ono wie, gdzie leżą jego granice.

Nie wzruszają mnie dobre rady, które płyną do mnie wartkim strumieniem już dziewiąty rok. Swoją drogą to bardzo dziwne, że oto rodzi się dziecka i młoda mama już od pierwszego dnia jest nimi bombardowana z każdej niemal strony. Nagle każdy czuje się zobowiązany do pouczania i moralizowania. Niby w dobrej wierze, ale odsiać te prawdziwie dobre rady od bzdur. Intuicja i mądry pediatra- to wszystko, czego potrzebuje świeżo upieczona mama.

Moje dzieci w wielu sprawach nadawałyby się do leczenie- według co niektórych. Zetka bardzo długo nie ogarniała nocnika i słyszałam sugestie, że o matko kochana ona na pewno ma coś z pęcherzem! W wieku 4 lat nie wymawiała "r" i byłam bombardowana wręcz nakazami pójścia do logopedy. Tymczasem i nocnik pojawił się w swoim czasie, i "r" również się pojawiło niemal z dnia na dzień. Młodsza pierwszy raz sama usiadła, jak skończyła 8 miesięcy, a tymczasem "dobre" rady słyszałam od 5 miesiąca jej życia, łącznie z tymi, żeby sadzać ją mimo wszystko, bo inaczej się nie nauczy... Dzisiaj zdarza mi się łapać negatywne uwagi na temat niewystarczającej ilości zajęć pozalekcyjnych u Zetki. A ja zwyczajnie pozwalam jej próbować różnych rzeczy. Była już nauka gry na pianinie, było kółko teatralne, był zespół taneczny, teraz jest basen i kółko turystyczne. Niech próbuje, niech szuka. Kiedyś trafi na coś, co ją pochłonie bez reszty, gorąco w o wierzę. Czy naprawdę dziecko, które ma zapełniony grafik od rana do wieczora, jest dzieckiem szczęśliwszym, inteligentniejszym?


Z niepokojem obserwują trend, który niesie rodziców w niebezpieczne rejony. Producenci zabawek tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że jeśli nie kupisz dziecku najnowszej, kosmicznie drogiej zabawki,  nie rozwiniesz jego inteligencji i funkcji poznawczych. Przecież to nieprawda, że te wszystkie oczojebne, wyjące, piszczące, plastikowe dziwolągi są najlepsze dla dziecka. Rażą mnie takie zabawki, chociaż nie da się ich uniknąć tak całkiem, bo przecież rodzina przynosi prezenty, samo dziecko też ulega reklamie i potem wierci dziurę w brzuchu. Lubię otaczać się ładnymi rzeczami i lubię, kiedy moje dzieci bawią się ładnymi zabawkami, które rozwijają wyobraźnię. Drewno, szmaciane lalki, misie, mądre książeczki... chyba nie pasuję do tych czasów. Lubię, kiedy drewno jest drewnem, nie pomalowane na milion pstrokatych kolorów. Lubię, kiedy książka jest książką a lalka lalką do kochania, a nie sztuczną wyfiokowaną Barbie do nie wiadomo czego.

Lubię patrzeć jak moja półtoraroczna córka bierze w małą łapkę kredkę i bazgrze po swojemu na kartce. I kiedy mówią mi, że jest za mała na kredki, ja pytam "a dlaczego?" i pozwalam jej brudzić sobie rączki, spodenki i bluzeczkę, i nie używam co pięć sekund mokrych chusteczek, żeby to wszystko powycierać. Oczywiście są pewne zasady; nie niszczymy książek, zabawek ani mebli, uczymy się szacunku do przedmiotów, ale powoli. Lubię, kiedy Zet po letniej ulewie zakłada kalosze i moczy się w kałużach aż po same pachy. Lubię, kiedy wraca do domu cała mokra, z błotem we włosach i z wielkim uśmiechem na twarzy. Dla mnie to jest kwintesencja dzieciństwa i kiedy mówią, że takie szaleństwa to przesada, ja pytam "a dlaczego?" i spokojnie zeskrobuję zaschnięte błoto z jej twarzy.

Jest cała masa wartości, jakie chce Im przekazać. I nie są to czyste dłonie, uczesane włosy i spódniczka bez zagnieceń. To znaczy też, ale to nie priorytet. Chcę, żeby eksplorowały, doświadczały, dotykały i śmiały się jak szalone. Bez strachu, że pobrudzą sukienkę i mama będzie zła. Chcę, żeby szły swoimi drogami, nie moją drogą i chcę nauczyć się pozwalać im zbaczać, kiedy tylko będą chciały.

środa, 4 stycznia 2017

Siła soft skills w branży IT.

W dzisiejszych czasach nikogo nie trzeba już przekonywać do tego, że branża IT opanowała niemal wszystkie sektory gospodarki, a komputery zajmują pokaźną część naszej przestrzeni. Spójrzmy prawdzie w oczy- jesteśmy społeczeństwem skomputeryzowanym i wszystko wskazuje na to, że ten proces będzie postępował. Już teraz komputery są wszędzie- na biurku w pracy, na stole w kuchni, w naszym telefonie.. Internet zabieramy ze sobą wszędzie, do tramwaju, do łóżka i na wakacje.

Czy zatem kogokolwiek dziwi jeszcze fakt, że coraz więcej osób szuka zatrudnienia właśnie w branży komputerowej? Sektor IT cechuje ogromna dynamika, wciąż powstają nowe rozwiązania, obejmujące prawie wszystkie dziedziny życia społecznego i gospodarczego, co za tym idzie pojęcie zawodu programisty czy informatyka ulega przeobrażeniu; zakres obowiązków i umiejętności specjalistów IT zostaje poszerzony, a w przyszłości zapewne ulegnie całkowitej transformacji.

Nie wystarczy już mieć zapał do pracy, solidne wykształcenie, kilka zaliczonych szkoleń i kursów, certyfikaty potwierdzające znajomość kilka języków komputerowych... To za mało. Jeśli chcesz być cenionym specjalistą, który nie będzie ubiegał się o pracę, ale to praca będzie ubiegała się o niego, musisz zapoznać się z pojęciem umiejętności twardych i miękkich. Co to takiego jest?

Kompetencje twarde to wykształcenie, odbyte kursy i szkolenia, czyli wiedza merytoryczna i umiejętności specjalistyczne. Takie umiejętności potwierdza się dyplomami i certyfikatami.

Kompetencje miękkie natomiast to są wszelkie umiejętności społeczne, uniwersalne, które pomagają współpracować z innymi ludźmi, często zjednują nam sobie przychylność innych, powodują że wydajemy się sympatyczniejsi, mądrzejsi, bardziej atrakcyjni.

Kompetencje miękkie dzielą się na umiejętności osobiste (czyli m.in. zarządzanie sobą w czasie, radzenie sobie ze stresem, samomotywację, asertywność, inteligencję emocjonalną, kreatywność)
 i interpersonalne (czyli m.in. zdolności perswazyjne, autoprezentacja, zdolność do pracy zespołowej, motywowanie innych do pracy).

Wiele osób lekceważy znaczenie umiejętności społecznych, nazywając je kolejnym wymysłem "work coachów". Jak to? Skończyłem dobre studia, mam wiedzę, więc mam wszystko co potrzeba- tak myśli spora część aplikujących na stanowisko specjalisty IT. Błąd! Co dadzą ci dyplomy i wiedza, jeżeli nie będziesz potrafił przekazać jej dalej, nie ogarniesz pracy w zespole lub stracisz ważnego klienta, bo nie potrafiłeś z nim rozmawiać inaczej niż tylko kodem html?

Kompetencje miękkie to wyższa szkoła jazdy, gdyż, o ile kompetencje twarde da się nabyć w toku edukacji i dokształcanie, o tyle kompetencje miękkie w 90% są indywidualnymi predyspozycjami danego człowieka. Nie oznacza to jednak, że nie można rozwinąć w sobie umiejętności społecznych. Można, a nawet trzeba to zrobić!

Są dwie główne metody doskonalenia umiejętności miękkich:

1. Metoda edukacyjna- uczestniczysz w wykładach, prelekcjach, odczytach dotyczących umiejętności miękkich. Czytasz poradniki, blogi poświęcone kompetencjom miękkim, zapisujesz się na kurs e-learningowy i skrupulatnie wykonujesz zadane zadania. Ta metoda służy raczej uświadomieniu sobie wagi kompetencji społecznych i jest świetnym punktem wyjścia do działań opisanych w punkcie 2.

2. Metoda treningowa- ćwiczysz umiejętności społeczne pod okiem wykwalifikowanego coacha, który prowokuje różne, często skrajne, sytuacje i tym samym zmusza ciebie do określonych zachowań. Ewentualne błędy w twoim zachowaniu są od razu wyłapywane i prostowane, a ty dzięki temu uczysz się odpowiedniej reakcji na dane sytuacje i nie masz problemu z zastosowaniem ich w życiu zawodowym, jak i codziennym.

Jak osiągnąć maksimum korzyści przy zmianie pracy?

Dawno minęły czasy, kiedy człowiek po skończeniu studiów pracował 40 lat na tym samym stanowisku. Niektórzy twierdzą, że wtedy było lepiej. Stabilniej. Ale czy ciekawiej? Wyobraź sobie, że przez 40 lat codziennie wykonujesz te same czynności. Wstajesz o tej samej porze, jedziesz tą samą linią autobusową, wchodzisz przez te same drzwi i siedzisz 8 godzin przy tym samym biurku, oglądając wciąż te same twarze.... Cieszy ciebie taka "stabilizacja"?

Gdzieś w głębi każdego człowieka tkwi potrzeba pewnego rodzaju stabilizacji. To jest wpisane w naszą naturę, zwłaszcza kiedy mamy rodzinę, świeżo kupione mieszkanie i kredyt na głowie do spłacanie przez najbliższe 20 lat. Poukładane życie bez większych stresów to marzenie wielu młodych ludzi. Jednak należy pamiętać, że taka przewidywalność i lęk przed zmianą zabija w nas kreatywność.

Pamiętasz, jak bardzo byłeś podekscytowany zaczynając swoją pierwszą pracę? A teraz zastanów się i odpowiedz szczerze: jak długo trwało to podekscytowanie, ta pasja, ten zapał do pracy? Dwa lata, trzy? Chcemy czy nie, po pewnym czasie przychodzi rutyna. Wypalamy się zawodowo. Czasami pracodawcy celowo prowokują konflikty w grupie swoich pracowników, aby coś się działo, bo właśnie wtedy ludzie są najbardziej kreatywni, są zmuszeni do działania, myślenia, reagowania. Według znakomitej większości pracodawców jednym z najgorszych typów pracownika jest pracownik wypalony, znudzony, robiący tylko to co szef każe i ani odrobiny więcej.

Wiesz dlaczego rekruterzy tak często zadają to znienawidzone pytanie: "gdzie widzi siebie pan/pani za 5 lat?". To standardowe pytanie, którego obawia się większość młodych ludzi, ma sprawdzić, czy kandydat ma wizję własnego rozwoju i własnej kariery. Najgorszą z możliwych odpowiedzi jest: "tutaj, w waszej firmie, na tym samym stanowisku". Lepiej powiedz: "tutaj, w waszej firmie, nie wiem na jakim stanowisku, bo moim marzeniem jest ciągły rozwój i progres". Dla każdego rekrutera to będzie odpowiedź godna mistrza!

Pracę można zmienić z wielu różnych powodów, zarówno z twojej winy, jak i z winy pracodawcy.
Jakie są najczęstsze przyczyny zmiany zatrudnienia?
Za niska pensja w stosunku do wykonywanych obowiązków.
Zła atmosfera bądź złe warunki w pracy.
Mobbing.
Wypalenie zawodowe.
Brak odpowiednich kompetencji z twojej strony, brak zaangażowania w swoje obowiązki.

Pamiętaj, że utrata pracy to nie koniec świata! W dzisiejszych czasach zmiana miejsca zatrudnienia nie jest końcem, a raczej początkiem zupełnie nowej, ciekawszej drogi. Potraktuj tę zmianę jak szansę na rozwój, zdobycie doświadczenia, nowych kontaktów, znajomości. Wystaw nos ze swojej strefy komfortu. Tam wcale nie jest tak dobrze, jak się tobie wydaje. Możesz poszerzać swoje umiejętności, podnosić kwalifikacji, szkolić się w różnych metodykach, doskonalić kompetencje miękkie.

Każda zmiana jest szansą na coś lepszego.

Szukasz pracy? Zadbaj o swój wizerunek w sieci.

Większość z nas choć raz w życiu z ciekawości wpisała swoje dane w wyszukiwarkę. Przyznaj się. Ile razy ty to zrobiłeś i umierałeś ze śmiechu na widok śmiesznych zdjęć czy filmików z twoim udziałem, które Wujek Google radośnie wypluł? Jeżeli natomiast jeszcze nigdy tego zrobiłeś, to zrób to teraz. Właśnie w tej chwili, zwłaszcza jeżeli starasz się o pracę. Dobrze ci radzę.

Już? Zdziwiony? Nawet my sami nie zdajemy sobie tak do końca sprawy z tego jakie informacje krążą na nasz temat w sieci. Zdjęcie z butelką wina, które wrzuciliśmy kilka lat temu na jeden z popularnych portali społecznościowych i o którym już dawno zapomnieliśmy.... a internet nie zapomniał. Nawet, jeżeli jeszcze studiujesz, bawisz się, korzystasz z życia, i dopiero myślisz o podjęciu pracy, miej na uwadze fakt, że internet jest jak studnia bez dna. Cokolwiek do niej wrzucisz, już tam zostanie. Na zawsze. Przerażająca perspektywa. Twój przyszły pracodawca z chęcią dowie się co wyczyniałeś na studiach. Zadbaj więc o to, aby kompromitujące ciebie zdjęcia z szalonych studenckich imprez pozostały raczej w twoim prywatnym komputerze, nigdzie indziej.

Czy wiesz, że cztery na pięć firm odpowiedzialnych za rekrutację pracowników posługuje się Google, aby wyszukać informacje na temat swoich przyszłych pracowników? Powiedzmy to otwarcie- tylko i wyłącznie od ciebie zależy czy internet stanie się twoim sprzymierzeńcem w procesie poszukiwania wymarzonej pracy, czy wrogiem, który bezlitośnie obnaży twoje grzeszki i pogrąży po czubek nosa.

Masz przygotowane porządne, oryginalne CV. Interesujące portfolio. Ciekawy list motywacyjny oraz same pochlebne referencje z poprzedniej pracy lub z odbytych praktyk studenckich. Myślisz, że to wystarczy? Mylisz się. Koniecznie zadbaj jeszcze o swój wizerunek w sieci, bo na 99% rekruter prześwietli ciebie na wylot dzięki uprzejmości kochanego wujkowi G. Zrób porządek na swoich kontach na portalach społecznościowych. Zadbaj, aby były one twoją atrakcyjną wizytówką, a nie gwoździem do trumny na rynku pracy. Bądź chwalipiętą. Chwal się swoim doświadczeniem zawodowym, wspomnij od czasu do czasu zdobytym doświadczeniem oraz inicjatywami, które zorganizowałeś. Pokaż, że praca jest częścią twojego życia. Nie zaszkodzi, gdybyś zaczął udzielać się na specjalistycznych forach, brał udział w dyskusjach branżowych, prowadził bloga. To wszystko sprawi, że będziesz atrakcyjnym, kreatywnym pracownikiem, który, w oczach szefa, na pewno nie przyniesie wstydu firmie.

Jak napisać idealne cv do branży IT?

Nie jest tajemnicą, że branża IT jest jedną z najprężniej rozwijających się sektorów gospodarki. Zatrudnienie w branży IT staje się marzeniem coraz większej liczby młodych ludzi. Nie oszukujmy- zarobki są naprawdę zachęcające, a i sama praca jest często bardzo kreatywna, wymagająca ciągłego kontaktu z ludźmi. Lubisz, kiedy ciągle coś się dzieje? Nie trawisz stagnacji i ośmiogodzinnego ciągłego siedzenia przy biurku? Chcesz wykonywać wymarzoną pracę i jednocześnie co miesiąc cieszyć oczy przyjemną sumą na koncie?

Obecnie mnóstwo młodych ludzi, marzących o zatrudnieniu w branży IT, wysyła setki, jak nie tysiące cv do swoich potencjalnych pracodawców. Niewykonalnym jest zatrudnienie każdego. Jak więc sprawić, aby to właśnie TWOJE cv przykuło uwagę rekrutera? W jaki sposób je wyróżnić, odbić się od sztampy, zapewnić sobie chociażby zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną?

Poświęć swój czas na stworzenie indywidualnego, oryginalnego CV. Zapomnij o gotowcach z internetu! Znasz to powiedzenie, że jeżeli coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego? Dokładnie to samo można powiedzieć o Twoim CV. Marzysz o pracy w branży IT? Dostosuj swoje dokumenty tylko i wyłącznie dla tego sektora.

Napisz robocze cv i następnie dokładnie je przejrzyj, aby ocenić je w pełni obiektywnie. CV powinno być czytelne, przejrzyste, estetyczne- nie pozwól, aby rekruter był zmuszony rozwikłać jego zawartość niczym Sherlock. 

Oprócz oczywistych informacji, które muszą znaleźć się w twoim cv- dane, adres, telefon oraz mail kontaktowy, wykształcenie, dodatkowe umiejętności- szczegółowo opisz swoje predyspozycje techniczne/IT. Pod każdym stanowiskiem opisz zakres obowiązków, które wykonywałeś. Dasz rekruterowi obraz tego, w czym jesteś dobry.

Twoje CV powinno zawierać sekcję "skills", w której podsumujesz swoje umiejętności IT w poszczególnych technologiach. Najistotniejszymi informacjami, jakie powinna się tam zawierać, są informacje dotyczące znajomości systemów, języków oprogramowania oraz technologii.

Każdy pracodawca chętnie zatrudni kogoś, dla kogo praca jest również pasją i sposobem na życie. Pokaż, że nie ograniczasz się tylko do podstawowych wymagań; wypunktuj w CV wszystkie projekty, w których brałeś udział, odnotuj również np. fakt, że prowadzisz tematycznego bloga lub udzielasz się na forum IT. Podaj przykłady swoich prac. Jeśli stworzyłeś aplikację, załącz link do niej.

Pamiętaj o uzupełnieniu cv we wszystkie kursy i szkolenia, które sam prowadziłeś. Skrupulatnie odnotuj wszelkie inicjatywny, które wymagały kontaktu z klientem. To wszystkie potwierdza twoje soft skills, czyli umiejętność pracy z ludźmi.

Najważniejsze- nie kręć! Mijanie się z prawdą nie popłaca. Najpóźniej na rozmowie kwalifikacyjnej prawda wyjdzie na jaw, wszelkie nieścisłości zostaną brutalnie obnażone, a tobie pozostanie kac moralny. Bądź szczery. Szczerość się ceni. Nawet, jeżeli posiadasz pewne braki, napisz o nich i koniecznie dodaj, że bardzo chcesz się uczyć.


Nietypowe sposoby szukania pracy.

Szukasz pracy. Przygotowałeś perfekcyjne cv, ciekawy list motywacyjny, zadbałeś o pochlebne referencje z poprzedniego miejsca pracy, twoje profile na portalach społecznościowych wyczyszczone są ze wszystkim kompromitujących ciebie zdjęć i informacji. Wyselekcjonowałeś firmy, w których chciałbyś pracować. Przygotowałeś się na wyjątkowo trudną przeprawę, jaką jest  potyczka słowna z rekruterem podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Opracowałeś strategię unikania niewygodnych pytań. Wysyłasz CV.... i nic się nie dzieje.

"Przecież jestem idealnym kandydatem na to stanowisko"- myślisz. Tak, to prawda, jesteś. Tylko jak przekonać o tym fakcie pracodawcę, który ma na swoim biurku spory stosik równie perfekcyjnych CV oraz kolejny stosik równie ciekawych listów motywacyjnych? Codziennie na jego biurko trafiają dziesiątki dokumentów aplikacyjnych od osób, które chciałyby pracować właśnie u niego. Jeżeli pracodawca w tej chwili nie szuka pracownika, to nawet nie spojrzy na twoje cv. Odłoży je na stosik, który z każdym dniem będzie robił się coraz większy, aż w końcu twoje zgłoszenie zostanie pochłonięte przez wszechobecną papierologię. Jednak tak się stanie tylko wówczas, kiedy twoje cv będzie wyglądało dokładnie tak samo jak cała reszta. Jak wyróżnić się na tle tłumu?

Pracy można szukać typowo albo nie nietypowo. Jeżeli ten pierwszy sposób zawodzi, naturalnym są poszukiwania innych rozwiązań.

Jakie masz opcje?

Bilboard umieszczony na budynku zaraz naprzeciwko firmy, w której chcesz pracować. Zamieść na nim swoje zdjęcie, numer kontaktowy, wielki napis ZATRUDNIJ MNIE i czekaj na telefon  od rekrutera :)

Wykup kilka sponsorowanych linków w wyszukiwarce internetowej zawierających twoje dane, numer kontaktowy i informację, że będziesz doskonałym pracownikiem firmy XYZ.

Wykorzystaj portale społecznościowe. Stwórz na Facebooku grupę, której hasłem przewodnim będzie zatrudnienie osoby X w firmie Y.

Wykup reklamę w lokalnej gazecie. Pamiętaj, że musi to być gazeta, którą regularnie czytuje szef firmy, w której chcesz pracować. Zadbaj o przejrzysty, krótki przekaz: jestem doskonałym pracownikiem, chcę pracować w Pana/i firmie, mój numer telefonu to..

Stwórz własną stronę www, na której zaprezentujesz się w oryginalny sposób. Możesz prowadzić bloga, na którym będziesz opisywał swoje pomysły na udoskonalenie działania firmy, do której aplikujesz.

Roześlij do wybranych firm swoją wersje opracowanego case study, czyli wybrane przez ciebie studium przypadku z danej branży.

Stwórz CV  w postaci klipu załączanego jako link do tradycyjnego, papierowego CV lub jako samodzielny dodatek do CV wysyłanego droga mailową.

Jak szukać pracy bez doświadczenia?

Z brakiem doświadczenia boryka się wielu bezrobotnych. Część z nich sądzi, że bez doświadczenia znalezienie pracy nie jest możliwe. Zdarza się, że posiadają oni imponujące wykształcenie, ale pracodawcy ich nie zatrudniają, bo nie mają wymaganej praktyki. Niekoniecznie musi tak być.

Przede wszystkim uświadom sobie, że Twoje cv niekoniecznie musi pokrywać się w 100% z wymaganiami nakreślonymi w ofercie pracy. Uświadom sobie jakie masz braki, a czym możesz zaimponować rekruterowi. Jeżeli lista wymagań, którymi nie dysponujesz, jest zbyt długa, znajdź inne obszary, którymi możesz nadrobić ewentualne niedociągnięcia.

Udowodnij, że sprawdzisz się na oferowanym stanowisku. Jak to zrobić? Poświęć czas na przygotowanie odpowiedniego listu motywacyjnego, w którym napiszesz jak według ciebie wygląda praca na danym stanowisku i jak masz zamiar poradzić sobie ze swoimi nowymi obowiązkami. Dobrym pomysłem jest przedstawienie własnych pomysłów na rozwój firmy. Dzięki temu udowodnisz, że jesteś człowiekiem kreatywnym, w którego warto inwestować.

Podkreślaj, że jesteś zmotywowany i bardzo chcesz się uczyć nie tylko od współpracowników, ale również przedstaw konkretny plan uzupełniający twoje braki. Pamiętaj, że twoje słowa nie mogą zostać bez pokrycia. Niech za słowami idą również czyny. Zapisz się na kursy, szkolenia, warsztaty. Bądź otwarty, ucz się, dokształcaj. Inwestuj w siebie, a przyszły pracodawca na pewno to doceni.

Unikaj sformułowań typu: być może, zobaczę, może mi się uda, spróbuję... Te słowa koniecznie wyrzuć ze swojego słownika. Bądź przekonujący i pewny siebie  na rozmowie kwalifikacyjnej. Musisz dać do zrozumienia, że warto zatrudnić właśnie ciebie, bo jesteś idealnym kandydatem na to stanowisko, nawet jeżeli nie posiadasz wymaganej praktyki. Twoją siłą jest twoja pasja oraz zaangażowanie. Pamiętaj, że pracodawca chętniej zatrudni osobę bez doświadczenia, ale za to energiczną, z głową pełną pomysłów, w pełni oddaną pracy, niż człowieka z wieloletnim doświadczeniem, który nie ma zamiaru ani trochę zaangażować się w sprawy firmy i patrzy na zegarek, odliczając minuty do końca pracy.

Jeśli zależy ci na szybkim znalezieniu zatrudnienia, pomyśl o ofertach, w których nie wymaga się specjalistycznego doświadczenia zawodowego. Telemarketing, sprzedaż- są to branże, w których doświadczenie nie jest aż tak istotne. Nawet, jeżeli nie jest to praca twoich marzeń, pamiętaj, że istnieje coś takiego jak drabina sukcesu, po której każdy dyrektor, prezes czy inny wpływowy człowiek kiedyś musiał się wdrapać, aby dojść na szczyt. Wejdź na pierwszy szczebel, a później na kolejny i kolejny... Na każdym z tych szczebli czeka na ciebie spora dawna doświadczenia zawodowego, która przyda ci się na samej górze.